sobota, 19 marca 2022

Szóstka Beskidniczka

     Niespodziewanie na horyzoncie pojawiła sie zimowa edycja Biegu Beskidnika. Mając na uwadze tyle co zakończony obóz kondycyjny w ciepłych krajach, na którym pokonałem biegiem aż ZERO kilometrów, stwierdziłem, że jestem na tyle mocny iż mogę powalczyć na koronnym dystansie z "szóstką" w nazwie. Tak więc ku wielkiemu zdziwieniu wszystkich, postanowiłem stanąć na starcie sześcio-kilometrowej trasy, wiodącej przez wodospad w miejscowości Folusz oraz słynny Diabli Kamień i ... i tyle.



Nie byłbym sobą, gdybym wcześniej nie sprawdził listy startowej aby wiedzieć z kim się będę mierzył i od kogo dostanę srogie baty a od kogo lżejsze. Ranking na stronie RMT wywindował mnie na potencjalnego zwycięzcę tego morderczego biegu. Ale to tylko matematyka, która jak wiadomo królową nauk nie jest, więc się myli więcej razy niż saper. 



Na starcie kilka znanych mi nazwisk. Wiem jak chłopaki biegają i że zmieścić się w top 6 będzie nie lada wyzwaniem, tym bardziej, że oprócz osób które kojarzę jak biegają, zawsze pojawia się ktoś nowy, kto zaskakuje i wypacza wszystkie obliczenia matematyczne. 



    Tym razem nie było Starosty jasielskiego, który tradycyjnie strzałem z pistoletu rozpoczynał każdy bieg, tak więc nie było falstartu, nie było zaciętej broni palnej, mogliśmy bezstresowo wyruszyć na szybkie ściganie. 

    Początek trasy to niecałe 2 km asfaltem o lekkim kilkuprocentowym nachyleniu. Na prowadzeniu mała sześcioosobowa grupka. Kojarzę tylko Mateusza Cypisa i oczywiście Młodego Kanię. Przy wbiegnięciu na szlak, prowadzący do wodospadu, chłopaki uciekli mi kilkadziesiąt metrów, tempo za szybkie jak dla mnie i w teren wbiegam na szóstej pozycji. No cóż? Szóste miejsce na sześć kilometrów - plan wykonany. Ale przede mną jeszcze cztery długie kilometry, w tym podbieg pod wodospad. Tak więc staram się trzymać równe tempo i nie dać się wyprzedzić zawodnikom z tyłu, ktokolwiek tam jest. Zaczynam widzieć światełko w tunelu. Dystans do Młodego Kani, zaczyna topnieć, jak śnieg w tej temperaturze, która tego dnia mnie trochę zaskoczyła - bo miało być zimniej. Za raz za wodospadem na końcu stromych schodów, udaje mi się Go wyprzedzić i biegnąc dalej staram się wypatrywać kolejnego zawodnika, który uciekł na początku. Widzę nawet dwóch, czyli trzecie miejsce jest w zasięgu wzroku. I co widzę? Zawodnicy przede mną maszerują. Jak to tak? Przecież da się biec. Chyba jednak moje myśli są na podsłuchu, bo szybko przeszli do biegu, by zniknąć za drzewami. Trasa powoli jest mniej stroma a czasem ma tendencję spadkową, czyli to znak, że już niedaleko będzie Diabli Kamień. I ku mojemu zaskoczeniu, na śnieżnym podłożu radzę sobie lepiej niż czwarty zawodnik, którego bardzo szybko doganiam i przed jednym z oblodzonych mostków wyprzedzam. Z trudniejszych odcinków pozostaje jeszcze zbieg z "Diablego", który pokonuje dość sprawnie zwiększając przewagę nad wcześniej wyprzedzonym zawodnikiem. Na dole spoglądam za siebie ale Go nie widzę, więc powiększyłem przewagę. Jeszcze kawałek, wydaje się, prostego odcinka, który jest podbiegiem i stromy, krótki zbieg do polanki po, której najgorszy element biegu, czyli około 2 km asfaltu do mety. Asfalty nie są moją mocną stroną biegową, z resztą jak i wszystkie inne elementy no ale trzeba próbować obronić czwartą pozycję. Trzeci zawodnik mieni się w oddali ale bez szans na jakąkolwiek walkę z mojej strony. Wiem, że nie mogę odpuścić. Trochę mi brakuje szybkości, bo na tym odcinku powinno być troszkę jednak szybciej. Ale udaje się utrzymać przewagę, tzn. nie stracić za dużo. W końcu zbliżam się do mety, gdzie wita mnie tłum kibiców ustawionych po bokach drogi. owacje na siedząco, girlandy, konfetti i inne gwizdy i oklaski.




     Jest kreska, na której melduję sie z czasem 31min i 10 sek. Nie jest to mój najlepszy czas na tej trasie, ale zważywszy, ze to zima i śnieg i lód, więc jest bardzo dobrze.

     Podsumowując mój wynik i miejsce, cytując klasyka napiszę tak:

Mieszko Pierwszy

August Drugi Mocny

Jan Trzeci Sobieski

i Jakub Gryzło wiecznie Czwarty



Zobacz aktywnośc na Stravie


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz